Okej, bez zbędnych wstępów. Tych rapowych płyt w 2014 roku przegapić nie możecie.

SR, czyli Szczecin Rulez

To może być rok szczecińskiego rapu. Tamtejsza scena już od dłuższego czasu należy do najciekawszych i najbarwniejszych w naszym kraju, a zapowiedziane na najbliższe miesiące materiały mogą sprawić, że w podsumowaniach 2014 roku płyty artystów z tego nadodrzańskiego miasta będą okupować czołowe lokaty.

Najpewniejsze wydają się być dwa projekty, w które zamieszany jest Bonson, czyli jeden z najbardziej utalentowanych raperów młodego pokolenia. To nie jest nowa twarz na naszej scenie. Ma na koncie kilka EP-ek nagranych z różnymi producentami (Matkiem, Brusem i Soulpete’em), znakomity, wydany własnym sumptem w 2011 roku longplay „Historia po pewnej historii” (którym później zainteresował się Pezet i wydał jego reedycję pod egidą Koka Beats), a także pokaźny bagaż koncertowych doświadczeń.

Kibicuję mu od dawna, jeszcze zanim facebookowe walle gimnazjalistów wypełniły się cytatami z „Pana śmiecia” i liczę, że w tym roku pozamiata. Szanse na to są spore, bo najpierw – wiosną – światło dzienne ujrzy drugi pełnoprawny album nagrany do spółki z Matkiem (zatytułowany „O nas się nie martw”), a później – najprawdopodobniej w połowie 2014 – powinniśmy dostać „Kieliszki&Żyletki”, czyli wspólny projekt Bonsa i innego szczecińskiego MC – Planeta ANM, autora jednej z najlepszych płyt ubiegłego roku.

Jeśli Damian utrzyma formę prezentowaną ostatnio na gościnnych występach czy singlach, ten rok będzie jego.

Mam też nadzieję, że dziadami mimo wszystko nie okażą się dobre chłopaki z Projektu Nasłuch i w końcu wydadzą zapowiadany od dawna drugi album. „Nieznani sprawcy” z 2011 roku to materiał, do którego często wracam i jedna z najlepszych „ulicznych” płyt w polskim rapie. Ever.

Orzeu i RDi to bezkompromisowi gracze, nie owijają w bawełnę i nie wylewają za kołnierz, ale nade wszystko potrafią świetnie rapować i jak mało kto umieją połączyć uliczny sznyt z hip-hopową poetyką. A dodając do tego fakt, że za bity na „Dobrych Chłopakach” w całości odpowiada Bob Air, szykuje się prawdziwa petarda.

W 2014 roku powinniśmy też usłyszeć nowy krążek niezawodnego duetu Łona i Webber, a to sprawdzona marka, o którą można być spokojnym. Zanosi się więc na to, że lansowany od dłuższego czasu przez tych dwóch panów tajemniczy skrót SR, często rozwijany jako Szczecin Rulez, okaże się być proroczy.

Stare wygi, nowa jakość?

Kiedy wydawało się, że dwóch, obecnych na naszej scenie od zarania, raperów nie jest w stanie już niczym zaskoczyć, a ich kolejne płyty będą wtórne i nudne do bólu, Tede i O.S.T.R. odzyskali świeżość.

Pierwszy udowodnił to już w zeszłym roku, najpierw wydając kapitalne „Elliminati”, na którym znalazł się najlepszy polski rapowy numer A.D. 2013, potem dokładając do pieca przygotowanym z myślą o imprezie urodzinowej krążkiem „Elliminaticket”, by na koniec zawstydzić Dioxa na albumie „Przypadek? #niesondze”, gdzie całkowicie przyćmił młodszego kolegę po fachu. Jak widać wycieczki do USA wyszły Tedemu na dobre, bo jako jeden z nielicznych rodzimych raperów potrafił udanie przenieść na polski grunt trendy święcące triumfy zza oceanem, a nawet do spółki z Sir Michem stworzył własną wariację na ich temat, nazywając ją acid trapem.

Na maj Tede zapowiedział premierę kolejnego albumu, zatytułowanego „#kurt_rolson” i biorąc pod uwagę poziom singla (udostępnionego w sylwestrową noc o 23:59!), jest na co czekać.

Z Ostrym byłbym nieco ostrożniejszy w prognozach, ale zanosi się na to, że najnowszy album „Kartagina”, który światło dzienne ujrzy w marcu, może być pierwszym od dawna wydawnictwem łódzkiego muzyka naprawdę godnym uwagi. O.S.T.R. powierzył pieczę nad bitami znakomitemu kanadyjskiemu producentowi Marco Polo, a sam skupił się na rapie. I może właśnie w tym tkwi klucz do sukcesu? Bo choć sam Ostry bitmejkerem jest niezwykle utalentowanym, to ostatnimi czasy, skupiając się na dopieszczaniu podkładów, zaniedbywał warstwę tekstową. A teraz najwyraźniej przysiadł nad kartką, bo single każą spodziewać się, że numery nareszcie będą o czymś, a wersy na dłużej zapadną w pamięć.

Producenci pokażą pazury

Dwie potężne bomby szykują nam na 2014 rok rodzimi bitmejkerzy.

W lutym powinniśmy usłyszeć nowy producencki album Metro, który dał się już poznać jako król brudnego funku (vide druga część „Antidotum” czy „Polskie Karate”), a teraz na warsztat weźmie nowojorskie brzmienia lat 90. ubiegłego stulecia. „Metroit city” ma być, jak zapowiada sam muzyk, gratką dla fanów szkoły Native Tongues, a znając klasę brzeskiego producenta, możemy być pewni, że nie są to czcze przechwałki.

Jeszcze smakowiciej zapowiada się producencka płyta Soulpete’a, który w 2013 roku zakasował innych polskich bitmejkerów podkładami na Rap Addix czy EP-ce z Jeżozwierzem. Ale to był tylko przedsmak tego, co przyniesie ze sobą album „So(ul) Raw”, który ma ujrzeć światło dzienne w marcu.  To projekt, jakiego w Polsce jeszcze nie było. I piszę to bez grama przesady. Pete zebrał bowiem na bitach śmietankę niezależnego amerykańskiego rapu – ksywki Oddisee, Hezekiah, Guilty Simpson, Pacewon, Blu czy Smif N Wessun mówią same za siebie. Dokładając do tego kapitalne, unikatowe brzmienie lubelskiego producenta i cuty DJ Ace’a, możemy być pewni, że ten krążek urwie nam nie tylko dupę, ale i głowę.

[soundcloud url=”https://api.soundcloud.com/tracks/128812488″ params=”auto_play=false&hide_related=false&visual=true” width=”100%” height=”300″ iframe=”false” /]

Wishful thinking

Nie wiem, czy ten projekt ujrzy światło dzienne w 2014 roku, nie wiem, czy ujrzy światło dzienne kiedykolwiek, ale gdyby tak się stało, z miejsca dostaniemy bardzo mocnego kandydata do tytułu płyty roku. Chodzi o nowy materiał reaktywowanego wrocławskiego składu Sfond Sqnksa, który we Wrooclynie doczekał się już, za sprawą wydanej na początku XXI wieku „Obawy przed potem”, statusu legendy. Roszja za mikrofonem, na produkcji Lulek. Niezawodny duet. Pod koniec 2013 roku chłopaki przerwali milczenie i wypuścili singiel „Dzień Sfonda”. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że to nie jednorazowy wybryk, a zapowiedź czegoś większego.

Jest jeszcze masa produkcji, które mogą namieszać w najbliższych miesiącach. Choćby kolejny mikstejp od Quebonafide, nowa płyta Zioła, longplay Rap Addixów czy solo Tego Typa Mesa. Zapowiada się ciekawy rok.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *