Miks polskiego i brytyjskiego rapu, z domieszką grime’u i szczyptą brzmień zza oceanu – to mój przepis na playlistę z najlepszymi numerami 2022 roku. Nazwa bloga zobowiązuje, więc zabrakło tu miejsca na sporą dozę elektroniki, która jednakowoż towarzyszyła mi bardzo często na przestrzeni ostatnich miesięcy.

Czołowe portale muzyczne zazwyczaj tworzą roczne podsumowania, dzieląc je na najlepsze płyty i najlepsze utwory. Ja postawiłem na kompilację takiego podejścia – wybrałem po jednym numerze z każdego z albumów, które najbardziej przypadły mi do gustu w tym roku. A selekcję uzupełniłem kilkoma luźnymi trackami, które nie znalazły się na żadnym z długogrających wydawnictw.

Tego typu numer otwiera zresztą moją playlistę. Nie mogło być jednak inaczej, bo Central Cee to dla mnie raper absolutnie numer 1 w tym roku. Brytyjczyk najpierw wypuścił świetny album „23”, potem dołożył znakomitą EP-kę „No More Leaks”, a w tzw. międzyczasie raczył nas takim kawałkami jak właśnie „Doja” czy „LET GO”. No i jeszcze ten koncert na OFF-ie, czyli jeden z moich muzycznych highlightów roku.

Dlatego nie powinien Was dziwić fakt, że londyńczyk na mojej playliście gości aż trzykrotnie. A żeby nie czuł się samotnie, za kompanów ma sporą grupę rodaków: są tu Headie One z M Huncho, ArrDee z Aitchem, Knucks z SL, FKA twigs z Pa Salieu, Little Simz, Novelist, Stormzy czy Digga D. Przyznacie, że wyspiarze w 2022 roku wystawili naprawdę konkretną reprezentację.

Z kolei rodzima kadra to klasyczna mieszanka doświadczenia i młodości. Rutyniarze pokroju Pezeta, Dwóch Sławów, Łajzola czy Bonsona wciąż trzymają wysoką formę, po piętach depczą im jednak gracze o jedno czy nawet dwa pokolenia niżej: Szczyl, Kukon, Miszel, Kabe, Miły ATZ, Oki, Otsochodzi, Jan-Rapowanie czy Zdechły Osa. No i jest jeszcze Quebo, który co prawda wydał w kończącym się roku bodajże tylko jeden numer, ale za to jaki. „Refren trochę jak Lana Del Rey” jest bardzo osobisty, przeszywająco smutny, ale i niesamowicie zapadający w pamięć. Bardzo długo nie mogłem się od niego uwolnić.

Stranieri z USA w tym roku są zdecydowanie w mniejszości, ale i oni odcisnęli swoje piętno na poniższym zestawieniu. Przede wszystkim Denzel Curry, którego „Melt My Eyez See Your Future” to moim zdaniem najlepszy amerykański album tego roku, a „Walkin” to jeden tych tracków, do których wracałem najczęściej. Niewiele ustępują mu jednak nowe longplaye Pushy-T, Freddie’ego Gibbsa czy SZA – dla nich też nie mogło zabraknąć miejsca na tej playliście.

Rzutem na taśmę dołączył jeszcze Ten Typ Mes, a więcej o tej historii przeczytacie tutaj. Nie przedłużając, zapraszam do odsłuchu, smacznego!

Zdjęcie główne: Pezet fot. Lola Banet

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *